Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeklinanie bije po kieszeni

Barbara Majewska
Lublinianie, którzy klną na potęgę, powinni się nauczyć trzymać język za zębami. Jeśli niecenzuralne słowo usłyszy strażnik miejski, wlepi nam mandat. Wulgaryzm wypowiedziany w miejscu publicznym, może nas kosztować nawet 1,5 tys. zł.

W tym roku lubelska Straż Miejska ukarała już 32 osoby za używanie nieprzyzwoitych słów. Pechowcy musieli zapłacić łącznie blisko 6 tys. zł kary.

- Najczęściej o interwencję prosiły nas osoby, które nie mogły znieść niecenzuralnych słów wykrzykiwanych przez grupę młodzieży. A używanie przekleństw w miejscach publicznych, zgodnie z prawem, stanowi wykroczenie - wyjaśnia Ryszarda Bańka z biura prasowego Straży Miejskiej w Lublinie.

W porównaniu z innymi miastami w kraju, lublinianie i tak mogą uchodzić za powściągliwych w słowach. W Poznaniu, na przykład, strażnicy miejscy w ubiegłym roku wystawili grubo ponad tysiąc mandatów za przeklinanie. Jednocześnie funkcjonariusze zapewniają, że wcale nie są nadgorliwi. - Jak ktoś się potknie na chodniku i wyrazi brzydkim słowem swoje emocje, to nie oznacza, że od razu wyjmujemy bloczek i wypisujemy mandat. Liczy się cały kontekst zdarzenia - podkreśla Przemysław Piwecki z poznańskiej Straży Miejskiej.

- W Lublinie używanie wulgaryzmów bardzo często wiąże się ze spożywaniem alkoholu - dodaje rzeczniczka Ryszarda Bańka.

Tym, którzy mają „niewyparzone” języki, pozostaje zamienić przekleństwa na bardziej stosowne, jak np. motyla noga z „Misia” Barei. Ale takie rozwiązanie nie wszystkim się podoba.

- To hipokryzja. Przecież prawie wszyscy przeklinają i mało komu to przeszkadza - przekonuje lubelski artysta Jarosław Koziara. - Przekleństwa nie są już tematem tabu. Jeśli ktoś nie potrafi wysłowić się bez ich użycia, to jest jego osobista tragedia. Ale karać go za to, to już przesada.

Słownik słów nieprzyzwoitych
Prof. Jan Miodek, znakomity językoznawca

Bardzo trudno jest stwierdzić jednoznacznie, które słowa są nieprzyzwoite. Można natomiast wymienić słowa, które są obraźliwe, np. idiota, debil, imbecyl. Nie jestem jednak pewien, czy za użycie tych właśnie inwektyw, Straż Miejska byłaby skłonna ukarać nas mandatem. Mocniejsza jest grupa wulgaryzmów, do których zaliczamy pewne słowa zaczynające się na k, p i ch. I nie łudźmy się, że przez ich częste używanie, tracą one na znaczeniu. Niektórzy twierdzą, że słowo zajebiście nie jest już tak wulgarne, jak było jeszcze kilka lat temu. Tymczasem wciąż jest to wulgaryzm. Takie zacieranie się znaczeń słów zdarza się w dziejach języka, ale jest to długotrwały proces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przeklinanie bije po kieszeni - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na brodnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto