Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina Schneider z Luksemburga żyje w taborze. Zatrzymali się w gminie Aleksandrów Kujawski [zdjęcia]

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Rodzina Schenider z Luksemburga zatrzymała się w powiecie aleksandrowskim. Rodzinne życie w drodze pozwala im nie tylko lepiej się rozumieć, ale i intensywniej przeżywać wzajemne zależności. Mają dla siebie czas, są bardziej uważni, dostrzegają potrzeby innych. To powrót do dawnych układów w rodzinie. Schneiderowie bardzo to sobie cenią.
Rodzina Schenider z Luksemburga zatrzymała się w powiecie aleksandrowskim. Rodzinne życie w drodze pozwala im nie tylko lepiej się rozumieć, ale i intensywniej przeżywać wzajemne zależności. Mają dla siebie czas, są bardziej uważni, dostrzegają potrzeby innych. To powrót do dawnych układów w rodzinie. Schneiderowie bardzo to sobie cenią. Ewelina Fuminkowska
Sprzedali dom, zbudowali powozy. Od 2017 roku rodzina Schneider z Luksemburga podróżuje po Europie. Od dwóch lat zielonym powozem przemierzają Polskę.

Jadą na Wschód, ale nie mają planu, nie wiedzą, gdzie będzie ich następny przystanek. Czteroosobowa rodzina Schneider z Luksemburga zatrzymała się we wsi Podgaj (gmina Aleksandrów Kujawskim); kontuzja jednego z koni, spowodowała, że muszą zimować na Kujawach.

- Jedynym naszym planem jest brak planu. Żyjemy według hasła „Do not give up”. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień, ale nie poddajemy się - mówi Daniel Schenider, ojciec rodziny.

W 2017 roku sprzedali część majątku, zbudowali powozy i ruszyli w podróż życia. Mają 10 koni, trzy psy i kozła. Jeden z powozów, na którym zamontowali panele fotowoltaiczne, jest zielony, stąd nazwa grupy - Zielony Powóz, czyli Gruene Kutsche. Wcześniej Daniel z żoną Barbarą i dziećmi - Sarą oraz Julianem - przygotowali się do eskapady. - Na początku tydzień, dwa, bez prądu i dostępu do wody. Sprawdzaliśmy, czy takie życie nam się podoba - tłumaczy Daniel. - Do podróży przygotowywaliśmy się dziesięć lat.

Daniel wcześniej pracował w korporacji i zajmował się medycyną naturalną. Teraz też pomaga innym, wykonując masaże. Barbara prowadziła mały hotel. Dzieci skończyły szkołę i od początku popierały pomysł ojca. - Moja żona nie była do końca przekonana. Twierdziła, że może tydzień, nie dłużej, ale teraz nie wyobraża sobie innego życia - dodaje Daniel.

Od ponad pięciu lat roku zbudowanymi wozami zaprzęgniętymi w konie przemierzają Europe. Byli już w Niemczech i Czechach, zanim przekroczyli polską granicę, uczyli się naszego języka.

- Polska kultura i język bardzo mi się podoba. Jest trudny, ale cały czas się uczę - tłumaczy 22-letnia Sara, która z całej czwórki najlepiej mówi po polsku. - Każdy Polak to doskonały nauczyciel, lekcje z native speakerem dają efekty.

Powozy przygotowali na zmienne warunki. W środku są rozkładane łóżka, piecyki, a nawet piekarnik. Z paneli czerpią prąd do telefonów i laptopa. Ciekawostkami z podróży dzielą się na instagramie i stronie internetowej. Tam można zobaczyć, jak żyją i co robią.

- Nie używam długo telefonu. Męczy mnie. Chcieliśmy uwolnić się od takiego życia - tłumaczy Daniel.

- Żyjemy jak Cyganie, możemy nazwać się Białymi Cyganami. Żyjemy z tego, co uda nam się zrobić i dostaniem od innych. Jesteśmy blisko natury i na tym najbardziej nam zależało - dodaje Sara.

Podstawą są też ubrania.

- Dobre buty są ważne, w zwykłych ubraniach nikt tu nie wytrzyma. Trzeba mieć ciepłą odzież, najlepiej wojskową - tłumaczą. - Zimą trzeba uważać na zdrowie, ale latem jest przyjemnie. W powozach mają wojskowe materace i śpiwory.

Wieczorami i gdy pada deszcz, Julian wyciąga gitarę i śpiewają. Wraz z siostrą tworzy niezwykły duet. Choć pracy i obowiązków mają sporo.

- Moim zadaniem jest zrobienie prania. Teraz wisi w lesie na sznurku - pokazuje Sara. - Latem schnie szybciej. Gotują wszyscy, kto ma wolną chwilę. Nawet chleb pieczemy, bo jest lepszy taki.

Trwa głosowanie...

Potrafiłbyś żyć w baraku bez dostępu do wody, prądu i toalety?

Zasmakowali w polskiej kuchni. Jedli już niemal wszystkie regionalne smakołyki od oscypka po bigos. Na liście mają jeszcze czerninę, o której dowiedzieli się od naszej dziennikarki.

Myją się w miskach, rzece, nawet gdy temperatury są ujemne lub korzystają z gościny okolicznych mieszkańców. Wodę do picia kupują, do prania wykorzystują deszczówkę.

- Żyjemy bez stresu, spontanicznie. Nie mamy problemów, dzięki temu żyjemy zdrowiej - wyjaśnia Daniel. - Chcemy iść dalej, na Wschód. Wszystko zależy od pogody i stanu koni.

Jeden z koni doznał kontuzji i pobyt nad rzeką Tążyną w gminie Aleksandrów Kujawski trochę się przedłuży. Czteroosobowa rodzina będzie tu zimować, szukają owsa i siana dla zwierząt.

- Czasem konie mogą przejść 30 km innym razem pięć. Nigdy nie wiemy, gdzie będziemy, bo może znajdziemy przyjazne miejsce w wiosce obok lub innym regionie - tłumaczy.

Zdarzają się też wypadki. Zimą jeden z koni wszedł na rzekę skutą lodem, wpadł do wody. Bez pomocy rolników, nie wyciągnęliby zwierzaka na zewnątrz.

- Jakieś drobne skaleczenia. Nie chorujemy jednak. Gdy ktoś czuje się gorzej, robimy przerwę. Nigdzie nam się nie śpieszy.

Sara wróciła z Afryki, spotkała się ze znajomymi. Czasem tęskni za kolegami i koleżankami, ale cały czas poznaję nowych.

- Nie tęsknimy jakoś bardzo. Nie brakuje nam tego życia. Spotykamy sympatycznych ludzi na każdym kroku. Polska to niezwykły kraj, kultura jest tu inna, piękna. Polacy to sympatyczni ludzie z cudownymi wartościami. Tego nie ma nigdzie indziej - opowiada.

Rodzina Schenider z Luksemburga zatrzymała się w powiecie aleksandrowskim. Rodzinne życie w drodze pozwala im nie tylko lepiej się rozumieć, ale i intensywniej przeżywać wzajemne zależności. Mają dla siebie czas, są bardziej uważni, dostrzegają potrzeby innych. To powrót do dawnych układów w rodzinie. Schneiderowie bardzo to sobie cenią.

Rodzina Schneider z Luksemburga żyje w taborze. Zatrzymali s...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rodzina Schneider z Luksemburga żyje w taborze. Zatrzymali się w gminie Aleksandrów Kujawski [zdjęcia] - Aleksandrów Kujawski Nasze Miasto

Wróć na brodnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto