Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Trupów lekarzom nie przywozimy. To my jesteśmy na pierwszej linii." Ratownicy medyczni z kujawsko-pomorskiego mają dość, dlatego protestują

Karina Knorps-Tuszyńska
Karina Knorps-Tuszyńska
Zdjęcie ilustracyjne/Na 11 września, na godzinę 12 zaplanowano w Warszawie protest pracowników ochrony zdrowia
Zdjęcie ilustracyjne/Na 11 września, na godzinę 12 zaplanowano w Warszawie protest pracowników ochrony zdrowia Szymon Starnawski/Polska Press
- Nie zostawimy pacjentów brodnickiego szpitala bez opieki - powiedział nam ratownik medyczny świadczący usługi dla tego szpitala, ale podkreślił, że ratownicy z Brodnicy mają dość i jeśli nadal nikt ich nie będzie słuchał i z nimi rozmawiał, to złożą wypowiedzenia wraz z innymi ratownikami z województwa kujawsko-pomorskiego. Brodniccy ratownicy planują dać miesiąc czasu na znalezienie osób, które by ich zastąpiły. O sytuacji ratowników medycznych porozmawialiśmy także z ratownikami z innych powiatów z naszego województwa. Wszyscy są ze sobą w kontakcie. Część ratowników z województwa złożyła już wypowiedzenia. Na przykład w Bydgoszczy wszyscy na kontraktach, a we Włocławku część z nich.

Ratownicy walczą o podwyżki, ustawę, urlop i szacunek

W piątek, 3 września z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy nie wyjechało 5 spośród 18 zespołów ratownictwa medycznego. Z końcem sierpnia wszyscy pracownicy kontraktowi z Bydgoszczy, czyli osiemdziesięciu czterech złożyło wypowiedzenia. - Ratownicy byli dobrzy, gdy trzeba było walczyć z pandemią, pracować ponad siłę, gdy nie mieli czasu nawet zjeść kanapki. Wtedy dano drugie wynagrodzenie, a teraz, gdy jesteśmy chwilowo niepotrzebni, chcą, abyśmy wycofali swoje wypowiedzenia - powiedział nam ratownik z Bydgoszczy.

Jak podkreślają ratownicy z którymi rozmawialiśmy, walczą nie tylko o podwyżki, ale także o odpowiednie traktowanie, wprowadzenie ustawy o zawodzie ratownika medycznego i samorządzie ratowników medycznych oraz o wprowadzenie urlopu szkoleniowego, co miałoby mieć wpływ na lepszą organizację systemu ochrony zdrowia. Obecnie ratownicy medyczni pracują często po ponad 240 godzin miesięcznie, nie należy im się urlop wypoczynkowy, a w przypadku choroby to oni muszą z czterdziestostopniową gorączką obdzwaniać osoby, aby znaleźć taką, która ich zastąpi. - Od dwudziestu lat nie byłem na dwutygodniowym urlopie. Mój najdłuższy urlop to 3 lub 4 dni - powiedział nam ratownik medyczny z Bydgoszczy z dwudziestoletnim stażem pracy w tym zawodzie. Chcieliby także wcześniejszych emerytur, chociaż nie jest to jeden z postulatów protestu. - Proszę sobie wyobrazić 65-letniego ratownika, który znosi kogoś z czwartego piętra. Po zejściu sam będzie potrzebował maski z tlenem - mówił nam ratownik z Bydgoszczy.

Ratownicy walczą także o szacunek do ich zawodu. Obecnie są zakwalifikowani jako "inny zawód medyczny", a jak zwracają uwagę to oni są na pierwszej linii, to oni są na miejscu wypadku, to oni przyjeżdżają, gdy ktoś zasłabnie lub umiera. I to oni muszą zrobić wszystko, aby osoba, która za chwilę może umrzeć, jednak przeżyła. Jeden z ratowników z Brodnicy, z którym rozmawialiśmy podkreślił podczas rozmowy z nami, że każda osoba, która wzywa pomocy musi przejść przez ich ręce, to oni zastępują lekarza i to oni muszą uratować życie danej osoby, aby dopiero później lekarz tę osobę leczył.

- Trupów nie przywozimy. Nikt tego nie docenia, nie słucha, nie rozmawia

- powiedział nam ratownik medyczny z Brodnicy.

Ratownik z Bydgoszczy przekazał nam, że ostatnio wiózł karetką pacjenta, który za wykonanie prac budowlanych otrzymuje ok. 6 tys. zł, pracując od poniedziałku do piątku, mając wolne weekendy. Jak zauważył nasz rozmówca, zarabiają podobnie, mimo że na ratowniku medycznym spoczywa znacznie większa odpowiedzialność. - Pracownik budowlany jedynie rozrzuci cement, ułoży źle kafelki. Ja jeżdżę do wypadków, do małych dzieci - powiedział nam.

W Brodnicy ratownicy medyczni spotkali się z dyrektorem szpitala, aby przekazać, o co walczą podczas protestu

Ratownicy medyczni świadczący usługi dla Zespołu Opieki Zdrowotnej w Brodnicy pod koniec sierpnia przekazali Dariuszowi Szczepańskiemu, dyrektorowi brodnickiego szpitala pismo, w którym żądali niezwłocznego wyznaczenia terminu spotkania w celu renegocjacji obowiązujących ich kontraktów. Ratownicy medyczni zwracali w piśmie uwagę na fakt, że aktualna stawka wynagrodzenia nie jest adekwatna do charakteru świadczonych przez nich usług, odpowiedzialność za zdrowie i życie pacjentów, którą ponoszą ratownicy medyczni, ich obciążenie psychiczne i fizyczne oraz narażenie na utratę zdrowia.

Termin spotkania został wyznaczony na środę, 1 września. W spotkaniu z dyrektorem brodnickiego szpitala uczestniczyli przedstawiciele ratowników medycznych świadczących usługi dla ZOZ w Brodnicy, którzy przedstawili postulaty ratowników, którzy przystąpili do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej.

O nastroje po spotkaniu brodnickich ratowników medycznych z dyrektorem szpitala zapytaliśmy zarówno dyrektora, jak i ratowników.

- Zespół Opieki Zdrowotnej Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Brodnicy na bieżąco monitoruje sytuację w ochronie zdrowia, między innymi poprzez uczestnictwo w Ogólnopolskim Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych, w ramach którego zajmuje pozycję w Radzie Związku. Dlatego już wcześniej, w ramach przygotowania odpowiedzi na postulaty, podniesione m.in. w trakcie wyżej wymienionego spotkania (z 1 września - przyp. red.), powziął konieczne działania w celu uzyskania dodatkowych środków od podmiotu finansującego system Państwowego Ratownictwa Medycznego, czyli wojewody kujawsko-pomorskiego

- przekazał nam Dariusz Szczepański, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Brodnicy.

Jak dodał dyrektor brodnickiego szpitala, trwa oczekiwanie na odpowiedź wojewody kujawsko-pomorskiego Mikołaja Bogdanowicza, który to finansuje świadczenia ratowników medycznych. - Negocjacje z ratownikami medycznymi dopiero się rozpoczęły, a ich wynik zależy od okoliczności niezależnych od ZOZ SPZOZ w Brodnicy - zaznaczył Dariusz Szczepański, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Brodnicy.

Spotkanie, które odbyło się w Brodnicy 1 września pozytywnie ocenił podczas rozmowy z nami ratownik medyczny świadczący usługi dla brodnickiego szpitala, który brał udział w tym spotkaniu. Jak mówił, w trakcie spotkania dało się odczuć wzajemne zrozumienie, dyrektor wysłuchał postulatów i zapewnił, że w tej sprawie skontaktuje się z wojewodą kujawsko-pomorskim. Ratownicy uczestniczący w spotkaniu zauważyli, że dyrektor ZOZ w Brodnicy zdaje sobie sprawę z tego, że niezbędne jest zwiększenie finansowania za tzw. dobokaretkę, ale to nie on jest za to odpowiedzialny, a minister zdrowia. Tak więc pieniądze na podwyżki muszą wpłynąć "z góry" i dyrektor brodnickiego szpitala nie ma na to wpływu. Wiedzą o tym także ratownicy z innych powiatów naszego województwa, dlatego ratownik z powiatu rypińskiego prze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na brodnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto