ASTROENERGY WARTA GORZÓW WLKP. – SOLAR HOME STILON GORZÓW WLKP. 1:1 (0:1)
- Bramki: Lewandowski (73 – karny) – M. Kaczor (29).
- AstroEnergy Warta: Wiśniewski – Majerczyk, Żeliszewski, Trepczyński – Rybicki (od 76 min Nakano), Bielawski (od 62 min Stańczak), Marchel, Lewandowski, Kaczorowski – Ufir (od 90+2 min Chepovoi), Gardzielewicz.
- Solar Home Stilon: Szymaniuk – Demianenko, Wenerski, Mączyński, Bohdanov – Łuszkiewicz – Matuszewski (od 69 min Kopeć), Wiśniewski, Vaskou (od 90 min Fediuk), M. Kaczor – Drozdowicz (od 81 min Grudnik).
- Żółte kartki: Marchel, Trepczyński – Mączyński, M. Kaczor, Kopeć.
- Żółte i czerwone kartki: Marchel – M. Kaczor.
- Sędziował: Daniel Kwiecień (Szczecin).
- Widzów: 1,5 tysiąca.
Derby zawsze elektryzują
W Gorzowie dużo dyskutowało się w ostatnich dniach o trzecioligowych derbach. Wiadomo: Warta bardzo potrzebuje punktów do utrzymania się, a Stilon – po imponującej serii pięciu zwycięstw i jednym remisie – jest już praktycznie pewny pozostania na „trzecim froncie”. Dwie ostatnie derbowe konfrontacja Warta wygrała po 2:0. Czy mogła myśleć o zachowaniu prawa serii?
- Z naszej strony nie będzie żadnego ulgowego traktowania tego meczu – zapewnił przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Stilonu Łukasz Maliszewski. – Przed wiosenną rundą mówiliśmy sobie, że naszym celem jest zgromadzenie 43 punktów. Mamy 40, więc zrobimy wszystko, by zrealizować ten plan już w derbach.
Gol dla Stilonu, "czerwień" dla Warty
Mecz od początku był bardzo żywy. Obydwie drużyny forsowały wysokie tempo, jednak intensywność gry nie przekładała się na liczbę sytuacji podbramkowych. W 12 min na strzał z woleja z 25 metrów zdecydował się Adrian Marchel, lecz futbolówka trafiła pod drodze w głowę jego partnera Dawida Ufira i wyszła poza światło bramki Stilonu.
W 29 min, w dosyć nieoczywistych okolicznościach, padł pierwszy gol. Pomocnik niebiesko-białych Mateusz Kaczor otrzymał piłkę z lewej strony pola karnego warciarzy, a ponieważ nie bardzo miał ją komu podać, zdecydował się na strzał prawą nogą z narożnika „szesnastki”. Po klasycznym „rogalu” futbolówka odbiła się od dalszego słupka i zakończyła swój lot dopiero w siatce bordowo-granatowych. Golkiper Warty Łukasz Wiśniewski tylko odprowadził ją wzrokiem. 0:1!
W 41 min miało miejsce brzemienne w skutki wydarzenie. Marchel stracił piłkę na własnej połowie na rzecz Artsioma Vaskou, po czym natychmiast zatrzymał białoruskiego pomocnika Stilonu zapaśniczym chwytem. Sędzia nie miał wyjścia – pokazał kapitanowi Warty drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Gospodarze derbów już do końca pojedynku musieli grać w dziesięciu.
Siły się wyrównały
Po zmianie stron boiska obydwie drużyny nadal myślały o atakowaniu, często przedostawały się z piłką w pole karne przeciwników, lecz zawodziła celność strzałów. Uderzenia – kolejno – Ufira w 47, M. Kaczora w 55, Danylo Demianenki w 64, Emila Drozdowicza w 69 i Igora Stańczaka w 70 min wyraźnie minęły cel. W kilku przypadkach – gdybyśmy byli złośliwi – można by nawet napisać o kiksach w bezpośrednim sąsiedztwie bramki.
W 71 min siły się wyrównały. M. Kaczor w niegroźnej sytuacji sfaulował Piotra Majerczyka w narożniku swojej „szesnastki”, za co ujrzał drugi żółty, a więc i czerwony kartonik. Arbiter wskazał też na „wapno”. Ciężar wykonania rzutu karnego wziął na siebie Igor Lewandowski. Całkowicie zmylił młodego Bartosza Szymaniuka i posłał futbolówkę po ziemi w przeciwny róg do interwencji bramkarza Stilonu. 1:1!
W ostatnim kwadransie warciarze – mówiąc bokserskim językiem – zagonili stilonowców do narożnika. Na bramkę niebiesko-białych sunęły atak za atakiem, ale gospodarzom znów zabrakło wykończenia. W 80 min celnie, lecz niegroźnie dla golkipera gości uderzył z 25 metrów z rzutu wolnego Maksymilian Trepczyński, natomiast strzały Shuto Nakano w 86, Ufira w 89 oraz Stańczaka w drugiej minucie doliczonego czasu gry okazały się niecelne.
W Gorzowie zapanowało piłkarskie bezkrólewie.
Wypowiedzi trenerów
Po meczu trenerzy obydwu drużyn powiedzieli:
Mateusz Konefał (AstroEnergy Warta): - Po meczu powinniśmy wziąć jeden punkt z wdzięcznością. Przegrywaliśmy do przerwy 0:1, w dodatku dostaliśmy w 41 minucie czerwoną kartkę. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy śmielej zaatakować i postarać się wyrównać. Nie było już czego bronić. W tamtym momencie marzyłem o wyniku 1:1. Gdy jednak siły na boisku się wyrównały, uzyskaliśmy sporą przewagę. Wielka szkoda zmarnowanej w końcówce „główki” Dawida Ufira. Nie jesteśmy zespołem, który kreuje sobie kilkanaście sytuacji strzeleckich, więc takie okazje trzeba po prostu wykorzystywać.
Łukasz Maliszewski (Solar Home Stilon): - Do przerwy wszystko szło po naszej myśli. Przed wyjściem na drugą połowę uczulałem zawodników, by nie stracili koncentracji, dominowali na boisku i trzymali grających w osłabieniu przeciwników w szachu. Stało się inaczej. Warta nie miała nic do stracenia, wzięła nas na „huki” i strzeliła wyrównującego gola. Nie potrafiliśmy na to zareagować. Z każdą kolejną minutą pogrążaliśmy się, graliśmy coraz słabiej. Za postawę w drugich 45 minutach mam do swego zespołu sporo pretensji.
Czytaj również:
Czy Warta połączy się ze Stilonem? Prezesi mówią różnymi głosami
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?