Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W jeziorze Niskie Brodno w ciszy tonął 16-latek i małżonkowie z Włoch. - Taki dzień zdarza się rzadko - mówi Stanisław Kowalski z WOPR

Karina Knorps-Tuszyńska
Karina Knorps-Tuszyńska
Na zdjęciu Antonio Lombardo z żoną Aliną, którzy przyszli podziękować za uratowanie życia ratownikowi WOPR Stanisławowi Kowalskiemu (w środku)
Na zdjęciu Antonio Lombardo z żoną Aliną, którzy przyszli podziękować za uratowanie życia ratownikowi WOPR Stanisławowi Kowalskiemu (w środku) Nadesłane/OSiR Brodnica
Stanisław Kowalski, założyciel i kierownik brodnickiej drużyny Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Brodnicy zdradził "Gazecie Pomorskiej", że tak trudny dzień jak piątek, 29 lipca zdarza się bardzo rzadko. Tego dnia nad jeziorem Niskie Brodno Stanisław Kowalski uratował aż cztery osoby.

CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

od 16 lat

W ciągu jednego dnia uratowano cztery osoby wypoczywające na plaży w Brodnicy

- Ten dzień od początku był ciężki - powiedział "Gazecie Pomorskiej" Stanisław Kowalski, założyciel i kierownik brodnickiej drużyny Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Brodnicy. Najpierw na plaży nad jeziorem Niskie Brodno w Brodnicy zemdlała około osiemdziesięcioletnia kobieta. Do przyjazdu pogotowia ratownicy WOPR przywrócili jej wydolność krążeniowo-oddechową, seniorka odzyskała przytomność. - Ten trudny dzień jednak dopiero się zaczynał - dodał szef brodnickiego WOPR.

Ok. g. 13.35, w trakcie przerwy obiadowej, Stanisław Kowalski ruszył na patrol. Wtedy otrzymał zgłoszenie, że ktoś na drugim końcu jeziora, ok. 3 km od plaży, potrzebuje natychmiastowej pomocy, ponieważ do roweru wodnego, którym płynęły dwie osoby przedostawała się woda. Stanisław Kowalski nie zwlekając ruszył zatem z ratownikiem WOPR Markiem Roszykiem na skuterze wodnym we wskazanym kierunku. Dotarli tam już po dwóch minutach od telefonu pod numer alarmowy od tonącej osoby! Jak się okazało, na rowerze wodnym siedzieli małżonkowie Antonio i Alina Maria Lombardo z Włoch. Antonio nie potrafił pływać, a Alina bardzo słabo. Niestety, nie mieli kamizelek ratunkowych, a gdy byli na środku jeziora, to rower wodny zaczął nabierać wody. Antonio który miał zaburzenia krążeniowo-oddechowo i astmę, był przerażony. W dodatku, w pobliżu wołającej o pomoc pary nie było żadnej innej łodzi czy kajaka. - Ludzie by utonęli, w pobliżu nie było żadnej pomocy, łodzi czy kajaka - relacjonował nam Stanisław Kowalski. Ratownikom i strażakom z czterech zastępów Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Brodnicy udało się wciągnąć na ponton zarówno sparaliżowanego ze strachu, umięśnionego mężczyznę, jak i jego żonę. Na brzegu mężczyźnie udzielono kwalifikowanej pierwszej pomocy, a następnie przekazano Zespołowi Ratownictwa Medycznego. Rower wodny natomiast zatonął.

Po 20 minutach od szczęśliwego zakończenia drugiej akcji ratunkowej Stanisław Kowalski zauważył jak 16-latek z okolicy Brodnicy, który jeszcze chwilę wcześniej radośnie skakał z kolegami z wieży do skoków, tonie! Nie wołał o pomoc, nie machał rękoma, nie wydawał żadnego dźwięku, po prostu zemdlał. Szef brodnickiego WOPR, na szczęście, zachował czujność. - Na moich oczach dzieciak zasłabł, już był pod wodą. Tak jak stałem, pobiegłem na ratunek, tylko telefon rzuciłem. Zaholowałem go do drabinek, ratownicy mi pomogli, żeby było szybko. Wyciągnęliśmy go na pomost - dodał Stanisław Kowalski, któremu pomagał ratownik Andrzej Sobiechowski. Szef WOPR udzielił nastolatkowi pierwszej pomocy, a chłopak wkrótce poszedł do domu.

- To nie jest łatwa służba. Cieszę się, że nic się nikomu nie stało

- reasumuje Stanisław Kowalski.

Rodzice na plaży zapominają o tym, że ich obowiązkiem jest opieka nad dziećmi

Stanisław Kowalski nie kryje, że 29 lipca był bardzo trudnym dniem i cieszy się, że mógł uratować te osoby. Apeluje jednak, żeby wyciągnąć wnioski z tych wydarzeń i zawsze sprawdzać stan wypożyczanego sprzętu do pływania, domagać się kamizelek, prosić o wskazówki, gdzie dzwonić w razie problemów na wodzie, a także, aby informować ratowników, w którym kierunku i na jak długo wypływamy.

Co ważne, nie pływamy po alkoholu i po opalaniu. Na główkę skaczemy natomiast w miejscach do tego przeznaczonych, gdzie jest odpowiednia głębokość wody.

Stanisław Kowalski przypomina także o prostej zasadzie, zdawałoby się oczywistej, o której jednak rodzice zapominają - na plaży to rodzic jest zobowiązany do pilnowania swojego dziecka, a nie ratownik! Ratownik obserwuje pływających, ale się nimi nie opiekuje. Dzieci nie mogą być pozostawiane same na odległość ręki, bo może dojść do tragedii, gdy np. maluch przewróci się w wodzie. Zdarza się, że dzieci przychodzą wystraszone do ratowników, bo mama zniknęła im z oczu. Wtedy w znalezieniu opiekuna pomaga megafon.

Nad bezpieczeństwem plażowiczów nad jeziorem Niskie Brodno czuwa 9 ratowników, a w weekendy 10. Edukują oni plażowiczów, ale mają ratować ludzi, a nie pilnować dzieci.

Na szczęście, w tym sezonie w wodach na Pojezierzu Brodnickim jak na razie nie doszło do tragedii. Koniec sezonu na plaży nad jeziorem Niskie Brodno zaplanowano na 29 sierpnia, na g. 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na brodnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto