Michał Sosnowski z okolicy Brodnicy w grudniu 2018 r. rozpoczął walkę o każdy kolejny dzień
Przed grudniem 2018 r. Michał Sosnowski coraz częściej odczuwał, że bez przyczyny robi mu się zimno. Wkrótce trafił do szpitala. Nie spodziewał się, że takie objawy mogą wskazywać na tak poważną chorobę. Po dwóch tygodniach przebywania w szpitalu Michał Sosnowski usłyszał bowiem, że choruje na ostrą białaczkę szpikową i potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego.
Zaczęło się poszukiwanie dawcy i chemioterapia. Trucizna sącząca się do żył, brak sił, całe mnóstwo skutków ubocznych. Kto nigdy nie był na oddziale onkologii, ten nie wie, jak wygląda rozpaczliwa walka o kolejny dzień
- relacjonuje Michał Sosnowski.
W połowie czerwca 2019 r. pojawiła się pozytywna informacja - znalazł się dawca. Termin przeszczepu zaplanowano na koniec sierpnia. Niestety, nie udało się - mimo pięciu chemii białaczka zaatakowała ponownie, co spowodowało opóźnienie przeszczepu i konieczność kolejnej chemioterapii. - W końcu trafiłem jednak na transplantologię, wyczerpany po chemii, ale pełen nadziei, że to, co dobre, jeszcze przede mną - mówi Michał Sosnowski.
Przeczytaj także:
Jedyną szansą dla Michała Sosnowskiego z gminy Górzno jest drogi lek. Trwa zrzutka
Nadzieję, że to, co dobre jest wciąż przed Michałem Sosnowskim, pogłębiały wyniki comiesięcznych badań. Te jednak w styczniu 2020 r. okazały się negatywne. Ponownie zaczęła się chemioterapia i czekanie. Na co? Na nowy lek ze Stanów Zjednoczonych na tę wersję białaczki. Michał Sosnowski lek ten miał otrzymać w postaci darowizny na zasadzie współpracy szpitala z firmą farmaceutyczną. Wielomiesięczne oczekiwanie na ten lek upłynęło w szpitalu. To w jednym z nich kolejnym ciosem okazał się moment, w którym Michał Sosnowski dowiedział się, że jest zarażony koronawirusem.
Dzień po dniu jest coraz lepiej. Obecnie sam spaceruję i wchodzę po schodach, co jest naprawdę dużym postępem. Pierwsze kontrole w Gdańsku po zastosowaniu nowego leku z USA z grupy inhibitorów FLT3+, znów dały mi nadzieję. Wyniki badań co miesiąc idą w górę. To dobre wiadomości w moim przypadku, ale też jest i zła. Lek, który otrzymywałem jako darowiznę, teraz muszę kupić sam. Koszt to leczenia to ok. 100 tys. miesięcznie, a na razie potrzebuję go na 3 miesiące. O kondycję mogę walczyć samodzielnie, ale tej kwoty nie przeskoczę. Dlatego proszę pomoc! To moja jedyna szansa na ocalenie życia...
- prosi Michał Sosnowski.
Pieniądze można wpłacać na stronie zrzutki tutaj. Na razie, zebrano ok. 60 tys. zł. Do osiągnięcia celu zbiórki brakuje jeszcze ok. 230 tys. zł. Pomożecie?
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?